Komórka nasza powszednia

23 kwietnia 2019

dzieci siedza na lawce z telefonami

W Izraelu określa się go jako pelephone (cudowny telefon), we Francji – téléphone portable (telefon przenośny), w Niemczech zaś – handy (poręcznik). Niezależnie od nazwy, telefon komórkowy stał się tak powszechny, że trudno nam się bez niego obyć. To nie tylko cud techniki, ale i zjawisko społeczne. Jest takie opowiadanie, że pewna kobieta znalazła lampę Aladyna. Gdy ją potarła, wyskoczył dżin. „Czego pani sobie życzy? – zapytał. „Bardzo kocham swego męża – odpowiedziała. – Chcę być dla niego najważniejsza. Pragnę, by zawsze był obok mnie. Żeby każdy dzień zaczynał kierując na mnie swój wzrok. By bez przerwy mnie dotykał i zabierał wszędzie ze sobą”. Dżin spełnił życzenie kobiety. Zamienił ją w smartfona.

Czy historia ta nie opisuje trafnie roli telefonów komórkowych w naszym życiu? Wedle sondażu Ipsos przeprowadzonego na zlecenie jednego z producentów smartfonów, 95 proc. osób nie wyjdzie bez telefonu z domu. 52 proc. ma telefon pod ręką przez ponad 13 godzin w ciągu dnia. 43 proc. zawraca, gdy go zapomni, nawet za cenę spóźnienia się do pracy czy szkoły. Prawie trzech na czterech badanych (74 proc.) przed snem kładzie telefon obok łóżka, a 11 proc. śpi z nim pod poduszką. Po przebudzeniu pierwszą rzeczą, po którą sięga przeszło połowa respondentów nie jest szczoteczka do zębów lub kawa, tylko smartfon. Blisko co trzeci (28 proc.) zabiera telefon do łazienki, a jeszcze więcej (32 proc.) – nawet do toalety.

Jednocześnie z raportu Urzędu Komunikacji Elektronicznej opublikowanego w 2015 r. wynika, że spada liczba użytkowników telefonu stacjonarnego. Czy stał się on już zbędny? Niekoniecznie. Jest z pewnością pomocny, gdy musimy odnaleźć komórkę, którą zapodzialiśmy gdzieś w domu.

Powrót do przeszłości

Cofnijmy się do 10 marca 1876 r., kiedy to Alexander Graham Bell wygłosił znamienne słowa do swego asystenta: „Panie Watson, proszę przyjść, potrzebuję pana”. Była to pierwsza rozmowa telefoniczna. Odtąd rozwój telefonii ruszył z kopyta, by 3 kwietnia 1973 r. przyjąć również formę telefonu komórkowego. Wtedy to Martin „Marty” Cooper wykonał pierwsze publiczne połączenie przy pomocy tego urządzenia. Ważyło ono 0,8 kg i miało rozmiar cegły. Pierwszego esemesa wysłał z kolei 22-letni Brytyjczyk Neil Papworth, pracownik firmy Vodafone, który złożył w ten sposób życzenia bożonarodzeniowe swym kolegom. Było to 3 grudnia 1992 r.

Technika udoskonalana jest z dnia na dzień. Wystarczy sięgnąć po prasę branżową sprzed 5 lat, by odnieść wrażenie, że dotyczy innej epoki. Dziś komórka przyobleka się w smartfona. W 2013 r. pierwszy raz w historii sprzedano więcej tych drugich niż tych pierwszych. Któż by przed laty pomyślał, że nieduży elektroniczny gadżet uzyska lepsze osiągi niż domowy pecet? Słynny w latach 80. komputer Commodore 64 wyposażony był w pamięć RAM 64 KB, procesor 1 MHz i rozdzielczość 320×200 pikseli z paletą zaledwie 16 barw. W 2015 r. wypuszczono na rynek smartfon marki Commodore z pamięcią RAM 3GB, procesorem 1,7 GHz i rozdzielczością 1920×1080 pikseli. Różnica kosmiczna. I to dosłownie, bo przeciętny Kowalski nosi przy sobie sprzęt o większej mocy obliczeniowej niż urządzenia, które pozwoliły wysłać człowieka na księżyc.

Nie tylko esemes

„Panie dyrektorze, przyszedł esemes!” – oznajmia sekretarka, a dyrektor na to: „Niech wejdzie…”. Ten kawał trąci już myszką, jednak pamięta czasy, gdy komórka służyła przede wszystkim do dzwonienia i wysyłania esemesów. Szybko też zaczęła zastępować inne urządzenia: zegarek, budzik, kalendarz, kalkulator, dyktafon, odtwarzacz mp3, a nawet latarkę. Teraz jest to kieszonkowy komputer z kamerą i dostępem do sieci, który umożliwia korzystanie z poczty elektronicznej, serwisów społecznościowych, mobilnych gier i telewizji, nawigacji i konta bankowego. Pomaga zakupić bilet na koncert czy autobus, a dzięki specjalnej aplikacji – zapłacić zbliżeniowo w sklepie. Czy to wciąż komórka, czy też raczej wielofunkcyjne urządzenie z opcją rozmawiania? Faktem jest, że możliwości oferowane przez współczesny telefon wykraczają daleko poza tradycyjne rozumienie tego słowa, tym niemniej zdaje się, że z funkcji rozmowy i esemesów korzystamy wciąż najczęściej.

Bezdyskusyjną zaletą komórek jest możliwość wykonania natychmiastowego zgłoszenia pod numer alarmowy 112. Centrum powiadamiania ratunkowego jest w stanie namierzyć rozmówcę, gdy nie wie on, gdzie się znajduje, albo wskutek zdenerwowania nie umie tego jasno określić. Inne zalety? W relacjach międzyludzkich komórka pozwala na szybszy kontakt. Ot, taki esemes: kiedyś trzeba było napisać list, zapakować go do koperty, opisać ją, przykleić znaczek, pójść na pocztę, wysłać, a potem czekać na dotarcie przesyłki. Dziś zaś wystukujemy kilka słów, wybieramy numer i przekaz idzie w świat. Komórka może również, tak jak tradycyjny telefon, pomagać w relacjach damsko-męskich. Stwarzane przez nią poczucie bliskości doskonale służy flirtowaniu, wyznawaniu miłości, zrywaniu. No, z tym ostatnim wypadałoby uważać. Wszak inspiracją do napisania utworu „Forever & Always” był dla Taylor Swift nieudany związek z Joe Jonasem, który zerwał z nią… podczas 27-sekundowej rozmowy telefonicznej. Nie ma to jak chłopak z klasą!

Blisko, bliżej, smartfon

Skoro mowa o relacjach międzyludzkich, nowe technologie wpływają też paradoksalnie na ich ograniczenie. „Im więcej się łączysz, tym bardziej się odłączasz” – to chyba najbardziej trafne tłumaczenie hasła kampanii społecznej, realizowanej w 2015 r. w Chinach. Jej twórcy postanowili ukazać, jak narzędzia służące do utrzymywania kontaktów mogą nas odgrodzić od najbliższych. Parę domowych scenek: mama na kanapie z córeczką, tata z synkiem przy stole i dwoje małżonków w sypialni. Jednak nie ma między nimi interakcji. Przeszkadzają w tym… ogromne telefony przesłaniające symbolicznie widok na siebie nawzajem. Ilustracja tego, jak wiele czasu kradną nam nowe technologie. Czasu, który moglibyśmy spędzić bardziej pożytecznie niż w „wirtualu”.

Bywa, że nieumiarkowane korzystanie ze smartfonów przez rodziców wpływa na rozwój ich dzieci. Zauważa to Ewa Stankowska, wykładowca Instytutu Studiów Podyplomowych w Tychach, logopeda i surdopedagog z prawie 40-letnim doświadczeniem zawodowym. - Dawniej rodzice mówili do malutkich dzieci, kiedy je karmili, przewijali albo szli z nimi na spacer. Dziś wózek spacerowy nie jest już zwrócony w stronę rodzica. Dziecko nie ma z nim kontaktu wzrokowego. Na spacerze rodzic (nie każdy oczywiście), zamiast z pociechą, woli rozmawiać przez telefon. Niejednokrotnie widzi się też rodzica kompletnie odciętego od dziecka słuchawkami, w których gra muzyka ze smartfona. Inny przykład z poczekalni w przychodni zdrowia... To dla rodzica idealna okazja, żeby porozmawiać z pociechą, a tymczasem on dla świętego spokoju wręcza mu komórkę. Chociaż obok na stoliku są kolorowanki, przeplotnie i klocki – mówi Ewa Stankowska. W efekcie do gabinetów logopedycznych coraz częściej trafiają trzylatki, które mają kłopoty z mówieniem albo w ogóle nie mówią, chociaż nie mają wad wymowy, kłopotów laryngologicznych i neurologicznych, upośledzenia intelektualnego czy ubytków słuchu.

Twórca pojęcia globalnej wioski Marshall McLuhan zauważył, że nowe technologie są przedłużeniem ludzkiego ciała. Tak stało się z lornetką, samochodem, pilotem od telewizora. Tak jest też z komórką. Dzięki tym protezom czujemy się silniejsi i sprawniejsi. Z badań wynika, że statystyczny Polak dzwoni z komórki 38 razy w tygodniu, wysyła 36 esemesów i 4 ememesy. Choć telefon ma pomagać w kontaktach, nierzadko je zastępuje. Z pewnością u źródła problemu leżą indywidualne cechy każdego człowieka, jednak faktem jest, że dawniej, gdy telekomunikacja nie była dobrze rozwinięta, a o telefonii mobilnej w ogóle nie było mowy, młodzi ludzie i tak wiedzieli, gdzie i o której wyjść, aby spotkać znajomych. Dziś jesteśmy o te i inne umiejętności jakby ubożsi. Wiemy, jak działa komputer, smartfon, wi-fi, nawigacja i telewizja cyfrowa. Umiemy obsługiwać Photoshopa i Excela. Ale czy potrafimy włączyć pralkę?

Kampania „Odłóż smartfon i żyj”

W połowie ubiegłego roku Tramwaje Warszawskie uruchomiły kampanię społeczną pod nazwą „Odłóż smartfon i żyj”, nawiązując do dużej liczby wypadków, których przyczyną jest nieodpowiedzialne korzystanie z urządzeń mobilnych. Według danych brytyjskiego oddziału firmy ubezpieczeniowej AA Insurance, aż 17 wypadków dziennie na Wyspach może być następstwem nieuwagi przechodniów. W 2014 r. ponad połowa roszczeń ubezpieczeniowych dotyczących kolizji z pieszym dotyczyła jego nieuwagi, której jednym z głównych czynników było korzystanie z urządzeń mobilnych. Na ten problem zwracają również uwagę stołeczni motorniczy.

Tramwaje Warszawskie rozpoczęły kampanię w sposób nieszablonowy. Na kilku przystankach pojawili się aktorzy odgrywający role pieszych zombie, oderwanych od rzeczywistości z powodu nadużywania smartfonów. Ważnym punktem działań informacyjnych były spoty, do dziś możliwe do odnalezienia na YouTube po wpisaniu nazwy akcji. Dodajmy, że „pochłonięcie” przez smartfon to także problem kierowców. Dane polskiej policji wskazują, że co piąty użytkownik samochodu używa komórki wbrew przepisom, a podczas rozmowy telefonicznej czas reakcji wydłuża się do 4 sekund. Tylko w 2017 r. odnotowano 3725 wykroczeń związanych z niewłaściwym korzystaniem z telefonów komórkowych przez kierowców. (ptn)

Korzystaj z komórki kulturalnie i odpowiedzialnie

  • wyłącz dzwonek telefonu w kinie, teatrze, kościele i podczas innych spotkań publicznych
  • nie odbieraj telefonu w restauracji: wyjdź na zewnątrz, by porozmawiać
  • nie używaj komórki podczas prowadzenia auta: zwiększa to 5-krotnie ryzyko wypadku
  • poza wyjątkowymi sytuacjami, nie odbieraj telefonu, gdy z kimś właśnie rozmawiasz
  • konwersując przez telefon w autobusie czy pociągu, miej na uwadze innych pasażerów
  • nie dzwoń do nikogo po godz. 22.00 i przed 8.00 rano, chyba że to sprawa nadzwyczajna
  • gdy się dodzwonisz, najpierw się przedstaw
  • staraj się być miły przez telefon: chodzi o język i ton głosu

Piotr T. NOWAKOWSKI

Pedagog i publicysta, doktor habilitowany nauk społecznych, profesor Uniwersytetu Rzeszowskiego