18 października 2019
„KURIER NAUCZYCIELSKI” ROZMAWIA Z MAŁGORZATĄ GOLIŃSKĄ,
PEDAGOGIEM, LOGOPEDĄ, NEUROLOGOPEDĄ KLINICZNYM, CERTYFIKOWANYM TERAPEUTĄ
INTEGRACJI SENSORYCZNEJ, WYKŁADOWCĄ INSTYTUTU STUDIÓW PODYPLOMOWYCH
W TYCHACH.
„Kurier Nauczycielski”: Czym jest integracja sensoryczna?
Małgorzata Golińska: Wszystkie bodźce z otaczającego
nas świata, które odbieramy poprzez nasze zmysły (słuch, wzrok, dotyk, smak,
poczucie równowagi),są przez układ nerwowy rozpoznawane, segregowane, interpretowane
oraz integrowane ze wcześniejszymi doświadczeniami. Na tej podstawie mózg
tworzy odpowiednią do sytuacji reakcję. Każdy z nas codziennie integruje
w sobie te bodźce. Przecież ciągle coś słyszymy, widzimy, czujemy,
nieustająco musimy utrzymywać równowagę podczas poruszania się.
U większości osób ten proces – nazywany integracją sensoryczną – odbywa
się bez przeszkód. Bywa jednak, że odbiór bodźców jest nieprawidłowy.
KN:
MG: Albo organizm zbytnio reaguje na bodźce (wtedy
mówimy o nadwrażliwości), albo reaguje na nie słabo (podwrażliwość). Te
deficyty mogą dotyczyć jednego zmysłu lub kilku z nich. Na przykład
uczniowie nadwrażliwi na bodźce słuchowe dużo mocniej odbierają szepty
w klasie, pstrykanie długopisem, odgłosy zza okna czy te dobiegające
z korytarza. To powoduje, że szybko się rozpraszają i nie potrafią
skoncentrować się na lekcji. Odwrotna jest sytuacja z dziećmi
podwrażliwymi. Ich układ nerwowy musi być pobudzany, aby optymalnie reagował na
bodźce. Jeśli układ nerwowy pod wpływem bodźców będzie walczył, będzie gotowy
do reakcji, to dziecko będzie nadpobudliwe. Jeśli zaś podda się, to uczeń
będzie chował się w swój świat, wycofywał się tam, gdzie bodźców nie ma, w jakiś
cichy kącik...
KN: Na czym polega terapia integracji sensorycznej?
MG: Zaznaczmy, że amerykańska psycholog Jean Ayres
stworzyła terapię SI dla dzieci z trudnościami w nauce. Od tego się zaczęło.
Później tę metodę zaczęli stosować również terapeuci pracujący m.in.: z osobami
ze spektrum autyzmu, z osobami niepełnosprawnymi intelektualnie,
z dziećmi z opóźnionym rozwojem mowy, z dziećmi
z trudnościami posturalnymi. Zadaniem terapii integracji sensorycznej jest
znalezienie sposobu na to, aby reakcja układu nerwowego na bodźce była optymalna.
Podstawą jest diagnoza. Na wstępie należy ustalić czy trudności dziecka
rzeczywiście wynikają z zaburzeń integracji sensorycznej. Kłopoty
z koncentracją, nadpobudliwość, nadaktywność, czy ospałość, wycofanie,
brak kreatywności są bowiem objawami, które występują także w przypadku
innych zaburzeń. Kolejna kwestia to ustalenie, czy mamy do czynienia tylko
z zaburzeniami integracji sensorycznej, czy też towarzyszą one innym
zaburzeniom. Warto przypomnieć, że nie ma takiego zawodu, jak terapeuta integracji
sensorycznej. To jest metoda pracy. Aby ją stosować, trzeba już mieć bazę terapeutyczną
(pedagog, logopeda, psycholog, fizjoterapeuta, terapeuta zajęciowy). Diagnozę
SI może wykonać każdy kwalifikowany terapeuta SI w oparciu o kilka
elementów.
KN: Jakich?
Zaczynamy od rozbudowanego wywiadu z rodzicami. Jak na
co dzień dziecko funkcjonuje w domu, w przedszkolu czy w szkole?
Jaki jest powód zgłoszenia się rodziców do terapeuty SI? Jak przebiegał okres
ciąży, porodu i połogu? Jakie niepokojące objawy obserwujemy
w zakresie zmysłu dotyku, układu przedsionkowego, propriocepcji,
koordynacji, zmysłu wzroku, słuchu, smaku, węchu? Czy występują zachowania autostymulujące?
Drugi element diagnozy to obserwacja swobodnej zabawy dziecka w sali
terapeutycznej–jak reaguje na różne przyrządy, na terapeutę i bodźce
z zewnątrz. Potem przychodzi czas na obserwację aktywności, które
ukierunkowuje terapeuta. Jak pacjent reaguje na dotyk, na ruch liniowy
i obrotowy? Czy potrzebuje dużo takiego ruchu, czy też pewne aktywności
prowadzą do przestymulowania układu nerwowego? Na ile trudności przedstawione
przez rodziców w wywiadzie pokrywają się z obserwacją dziecka. Czasem
bowiem rodziców niepokoją pewne symptomy, a my widzimy inne problemy, pilniejsze
do rozwiązania. U starszych dzieci do diagnozy stosuje się także testy.
KN: A rola nauczyciela w diagnozie?
MG: Na etapie wywiadu z rodzicami, arkusze wywiadu
są wysyłane także do placówki oświatowej, do której dziecko uczęszcza.
Wypełniają je wychowawcy i nauczyciele. W szkołach jest coraz większa
świadomość problemów uczniów związanych z nieprawidłowym przetwarzaniem
sensorycznym. W szkołach integracyjnych są zatrudniani terapeuci
integracji sensorycznej. Coraz więcej nauczycieli kończy studia z zakresu
SI. To pozwala na lepszą współpracę z nauczycielami, którzy mogą stosować
zaproponowane przez terapeutę SI strategie radzenia sobie w konkretnych sytuacjach.
Przykładowo przy nadmiarze bodźców słuchowych, aby uczeń mógł się wyciszyć,
nauczyciel pozwala mu wyjść do toalety lub organizuje „dziuplę–namiot”
z tyłu klasy. Podczas głośnej przerwy uczeń może przebywać w klasie
lub w innym miejscu, w którym jest mniejszy hałas. Marzeniem wielu
szkół jest urządzenie tzw. pokoju wyciszeń, w którym jest cicho i nie
ma dodatkowych bodźców. Oczywiście nic nie zastąpi odpowiednio przygotowanego i reagującego
nauczyciela
KN: Wróćmy do terapii. Co jest po diagnozie?
MG: Zajęcia terapeutyczne odbywają się przynajmniej
raz w tygodniu. Terapia SI to zajęcia indywidualne. Na każdej sesji
organizujemy zabawy odpowiednio stymulujące zmysł dotyku, układ przedsionkowy
i propriocepcję. Każde dziecko ma określony profil sensoryczny. Rodzice
otrzymują tzw. dietę sensoryczną, w której są zalecenia do pracy
z dzieckiem w domu i w szkole. Zawarte są w niej nasze
strategie działania sprawdzone w sytuacjach gabinetowych. Jakie zabawy
i ćwiczenia działają na dziecko wyciszająco, pomagają mu skupić uwagę lub
powodują optimum pobudzenia układu nerwowego. W diecie zapisujemy, jakie
aktywności rodzic wykonuje codziennie w domu przed wyjściem do szkoły
i po południu, aby pociechę wyciszyć czy pobudzić lub dostarczyć mu bodźców,
których na co dzień potrzebuje. Są też zalecenia dla nauczycieli. Efekty terapii
są zależne od przestrzegania diety sensorycznej, od współpracy z rodzicami
i nauczycielami. Dużo pomaga też świadomość problemu u samego pacjenta.
Szczególnie starsze dzieci uczymy, jak sobie radzić z ich problemami.
Wspólnie opracowujemy strategie radzenia sobie w konkretnych sytuacjach.
Same mogą zastosować szeroki wachlarz możliwości optymalizowania swoich
reakcji. Świat się zmienia. Uważam, że integracja sensoryczna to duch naszych
czasów.
KN: Jak to rozumieć?
Integracja sensoryczna rozpoczyna się już podczas życia
płodowego dziecka. Tymczasem jest coraz więcej przypadków, w których ze
względu na zagrożoną ciążę, kobiety mają zalecone leżenie. Leżąca ciąża zaburza
proces integracji sensorycznej u dziecka. Kiedy matka chodzi, dziecko buja
się w wodach płodowych i w ten sposób stymuluje przedsionek ucha
środkowego, odpowiedzialnego za równowagę. Ale też się wycisza. Kiedy matka
siedzi lub leży, zaczyna się aktywność dziecka – m.in. ssanie kciuka czy
kopanie. Ważny jest nie tylko okres ciąży, ale także poród. Przejście przez
kanał rodny jest również związane z procesem integracji sensorycznej.
Bywa, że noworodek i niemowlak nie w pełni uczy się integracji sensorycznej.
„Wyręczają” ich nosidełka, chodziki, bujaczki itp. Na skutek trudności
zajścia w ciążę rodzi się też dużo jedynaków. Rodzice bywają nadopiekuńczy.
Maluchy mają za mało aktywności na dywanie – mało się czołgają, pełzają,
turlają, bo przecież zarazki... Brudzenie się też odpada, podobnie jak swobodne
bieganie lub wchodzenie na drzewo. W okresie przedszkolnym
i wczesnoszkolnym dzieci mają za dużo zorganizowanych zajęć, a za
mało czasu na „nic nierobienie” i na swobodną aktywność na podwórku. To
tylko niektóre przykłady.
KN: W moich czasach integrację sensoryczną
wyrabiało się na podwórkach, trzepakach czy budowach. Skakaliśmy z kilku
metrów na kupę piachu...
MG: To doskonała aktywność z zakresu integracji
sensorycznej (śmiech).Teraz na terapii też mamy skoki, ale na pufy lub do
basenu z piłkami. Dzieci od podwórka wolą tablety i smartfony.
KN: Zastanawiam się, czy uczniom z zaburzoną
integracją sensoryczną dokuczają rówieśnicy?
MG: To zależy od natężenia trudności. Jeżeli
występuje u ucznia np. nadwrażliwość dotykowa i kolega go
dotknął albo nie chce iść za rękę w parze lub metka z ubrania mu przeszkadza,
to nauczyciel opanuje sytuację. Jeżeli jest tych zachowań więcej
i dezorganizują pracę klasy, to faktycznie może być różnie. Czasem rodzice
obawiają się posłać dziecko do klasy integracyjnej, a przecież tam jest
diagnoza i nauczyciel wspomagający. O wiele gorzej bywa
w przypadku, gdy w klasie masowej obecne jest dziecko
niezdiagnozowane. Takich ciągle jest sporo.
KN: Jakie kompetencje nabywają absolwenci studiów
podyplomowych o specjalności integracja sensoryczna?
MG: Absolwenci specjalności SI mają uprawnienia do diagnozowania
za burzeń przetwarzania sensorycznego (SPD) i prowadzenia terapii SI.
Współpracując z Instytutem Studiów Podyplomowych w Tychach, prowadzę
zajęcia praktyczne ze słuchaczami z zakresu diagnozy, zaburzeń
przetwarzania sensorycznego czy organizacji gabinetu SI. Na zajęciach
praktycznych studenci mają okazję pracować z dziećmi, prowadzić sesje terapeutyczne.
Potem te zajęcia sobie omawiamy. Słuchacze piszą swoje pierwsze diagnozy, w oparciu
o wywiad, obserwację swobodną i ukierunkowaną oraz testy. Oczywiście
muszą też odbyć praktyki w wybranych placówkach.